Nadeszła pora, kiedy możemy zadbać o wyposażenie swojej spiżarni na okres zimowy. Lipiec to czas, kiedy zrywamy z drzew i z krzaczków przeróżne owoce. Warto popracować teraz nad tym, aby móc w zimie otworzyć słoik i przypomnieć sobie smak i zapach lata.
Wydaje mi się, że najlepszym sposobem (oprócz dżemów oczywiście) są kompoty owocowe.
Do tej pory robiłam je z: wiśni, truskawek, agrestu, czarnych porzeczek i malin.
Można je robić w każdym rozmiarze słoików, wystarczy, że mamy wodę i trochę cukru ;)
Ja na 3 l wody daję ok. 1,5-2 szklanki cukru (na kwaśne owoce przypada go więcej).
Taki syrop zagotowujemy i odstawiamy na chwilę, po czym zalewamy gorącą wodą słoiki wypełnione w 1/2 lub 3/4 owocami. Szczelnie zakręcamy i przygotowujemy się do pasteryzacji. Potrzebny nam będzie duży garnek z pokrywką. Ważne, aby był wysoki, żeby wszystkie słoiki były zakryte. Na spód garnka kładziemy bawełnianą szmatkę (niektórzy kładą pieluchę tetrową).
Gdy kompot w słoikach trochę postoi, a owoce puszczą sok i syrop się zabarwi - na szmatkę kładziemy słoiki i zalewamy letnią lub lekko ciepłą wodą. Przykrywamy.
Delikatnie doprowadzamy wodę do wrzenia i pasteryzujemy na lekkim ogniu ok. 10-15 min.
Odstawiamy do ostygnięcia.
Jak wiadomo pasteryzacja przedłuża żywotność przetworów, a przy tym pozwala zachować smak i wartości odżywcze warzyw i owoców. Jednocześnie ginie większość drobnoustrojów, które mogą znajdować się w pasteryzowanych produktach. A zatem jest to dobry i zdrowy sposób konserwowania żywności.
A tu zdjęcia wykonane w ostatnim czasie, związane z powstawaniem domowych kompotów owocowych: