Postępowałam wg zaleceń, ale codziennie przerażała mnie wizja zakalca (codziennie dosypywałam kolejne składniki i ciasto wydawało się być bardzo 'ciężkie').
Jednak ku mojemu zdziwieniu wyszło coś naprawdę dobrego. Smak? Podobny do keksu, ale ciasto przypominało też trochę chałkę drożdżową.
Nie dodawałam zbyt wiele bakalii - kilka suszonych moreli i rodzynek.
Również pieczenie trwało dłużej. Nie piekłam też w keksówce, ale w tortownicy.
Ok. 55 min.
A efekt wyglądał tak:
Przepis, który dostałam wyglądał następująco:
"Watykański chlebek szczęścia.
Chlebek pieczemy tylko raz w życiu.
Ciasto dodać do plastikowej miski i przykryć ścierką, zostawić w ciepłym miejscu.
1 dzień - dodać 25 dag cukru
2 dzień - dodać szklankę mleka
3 dzień - dodać 25 dag mąki
--------------------------------------- nie mieszamy w 1, 2 i 3 dzień
4 dzień - przemieszać rano i wieczorem
5 dzień - dodać 25 dag cukru, 25 dag mąki, 1 szklankę mleka (można zamieszać)
6 dzień - rozdzielić ciasto na 4 części, jedną zostawić, trzy rozdać :)
7 dzień - dodać 1/2 szklanki oleju, 3 jajka, 25 dag mąki, 1 łyżeczkę proszku do pieczenia, cukier waniliowy, trochę cynamonu, grubo zielone orzechy, pokrojoną czekoladę, rodzynki, 2 starte jabłka. Wsztystko razem wymieszać. Piec w rozgrzanym piekarniku przez 30-50 minut."
Mieliście do czynienia z takim chlebkiem>>??
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz